Ticha Dolina - Słowacja



Cisza…słychać tylko śpiew ptaków i szum pobliskiego strumienia.. Ticha Dolina. Czy to możliwe, że w tak uroczym miejscu nie ma nikogo więcej, kto podziwiałby jej piękno?


Nie raz bywaliśmy na Czerwonych Wierchach czy na Kasprowym, skąd widać ją bardzo wyraźnie- zielona, szeroka, tajemniczo rozpostarta pośród szczytów Tatr Zachodnich. Postanowiliśmy wreszcie przyjrzeć jej się z bliska.


Jest bardzo długa, ma 17 km, z czego 12 km stanowi szlak rowerowy, asfaltowy, miejscami bardzo zniszczony, choć jak na dolinę tatrzańską- wyjątkowo komfortowy. Startujemy z dużego parkingu, w pobliżu hotelu Permon tuż obok miejscowości Podbanske. Na początku szeroki asfalt pnie się ku górze, dojeżdżamy do rozwidlenia, tu zaczyna się właściwa Ticha Dolina. 


Od początku nie możemy nadziwić się bogactwu roślinności, zapachów i barw. Otaczają nas różne odcienie zieleni. Po bokach drogi rozpościerają się malownicze łąki usiane kwiatami, które miejscami rosną wręcz na asfalcie. Z krzaków wybiega na spotkanie z nami mała sarna, na widok rowerów robi  w tył zwrot i chowa się między drzewami. Mijamy mostki, woda w Tichym Potoku przybiera niezwykły , lazurowy kolor. Droga pnie się w górę. 


Wprawionemu cykliście nie powinna przysporzyć większych kłopotów, a i mniej doświadczeni sobie poradzą. Różnica wysokości między początkiem a końcem trasy to ok 400m, które równomiernie rozkładają się na wspomnianych 12 km. Rozpościerające się wokół widoki tatrzańskich szczytów wynagrodzą każdy wysiłek. Po ok. 8 km drogi docieramy do polanki z drewnianym domem, w czasie II wojny światowej była tam baza partyzantów, co upamiętnia pobliski pomnik.

Dalsza trasa jest udostępniana turystom tylko w okresie od drugiej połowy czerwca do połowy listopada. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Coraz bliżej drogi widać wiatrołomy- ślady zniszczeń lasu świerkowego podczas wichury w 2004 roku. Zniszczeniom uległo wtedy wiele hektarów okolicznych lasów. 


Paradoksalnie dzięki tej wichurze Ticha Dolina odsłoniła piękne widoki na okoliczne szczyty. Widać ślady po lawinach, w sezonie zimowym schodzi ich tu wiele. Po chwili dojeżdżamy do kolejnego uroczego miejsca - niewielkiego wodospadu na Tichym Potoku. 


Stąd jeszcze tylko ok 2 km do końca trasy. Przed nami Świnica, po lewej Czerwone Wierchy, Kasprowy schował się nieco…Cisza, nie ma nikogo…Niewiarygodne wydaje się, że są takie miejsca, piękne i bezludne. Jeszcze tylko mały pilnik, kilka zdjęć i ruszamy w trasę powrotną. 


W zasadzie bez pedałowania zjeżdżamy w dół, teraz rozumiemy ograniczenie prędkości dla rowerzystów- 20 km/h, asfalt miejscami dziurawy albo wybrzuszony, trzeba uważać. To była cudna wycieczka ! Gorąco polecam !


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pałac w Guzowie

Tarasówka - Małe Ciche

Płazówka - Witów